5 rzeczy, których nie wiecie o blogerach, czyli wnioski po BCP
Przyglądam się blogosferze od 8 lat. Pamiętam czasy gdy pieniędzy było w niej tyle, co kot napłakał. Kiedy twórcy pisanych blogów podpisywali pierwsze zlecenia na współpracę, we Wrocławiu odbyło się spotkanie youtuberek, które zastanawiały się, czy one też kiedyś będą miały szanse na działania z markami i czy też będą mogły na swojej pasji zarabiać.
Dziś dziewczyny są gwiazdami YT i na brak współprac nie mogą narzekać. Bezskutecznie w salonach L’occitane próbuję kupić zestaw rekomendowany przez Radzką. Rozszedł się w mgnieniu oka. Dobrze przygotowany influencer marketing jest skuteczny. Piszę to do Was siedząc w spódnicy, do założenia której zainspirowała mnie inna blogerka, Agata z bloga Gruba i szczęśliwa. Nie nosiłam spódnicy od liceum, więc faktycznie Ci blogerzy mają wpływ na Czytelników 😉
Czym się różni BCP od BFG?
W zeszły weekend odbyła się kolejna edycja Blog Conference Poznań – jednej z największych w Polsce imprez dla twórców internetowych. To moje drugie BCP i pierwsze, na którym byłam prelegentką. Blog Conference Poznań i Blog Forum Gdańsk, to dwie imprezy dla blogerów na których staram się być regularnie. Na BFG rozmawia się bardziej akademicko. Znakomici goście (choćby nieodżałowany prof. Jerzy Vetulani, Mariusz Szczygieł, Anna Luboń, prof. Jerzy Bralczyk i wielu innych), podejmowanie trudnych tematów (depresja, blogowanie w obliczu wojny, cyfrowa przyszłość świata), miejsca, gdzie czuć wiatr historii (Stocznia, Muzeum Solidarności). Tu przyjeżdżają Ci, którzy chcą poszerzyć horyzonty, spotkać znajomych, pogadać – czasami na tematy na pozór oddalone od codzienności blogowej.
Blog Conference Poznań to konferencja bardziej skupiona na warsztacie i kompetencjach twórców internetowych. Można się na niej dowiedzieć trochę o SEO, trochę o dzieleniu czasu między bloga, a resztę życia, poznać narzędzia (np. warsztaty z reklamy na FB) i nawiązać trochę relacji, także takich które może kiedyś przełożą się na jakiś biznes.
Cieszę się, gdy na obu spotykam “te same gęby”. Bo to znaczy, że blogerzy chcą się rozwijać w wielu kierunkach.
Bloger to nie leń
Mam na swoim koncie kilkaset współprac z blogerami. Były to i dary losu, wpisy sponsorowane, programy ambasadorskie, eventy. Należę do osób, które wierzą w influencer marketing – mam na to mocne dowody w Google Analytic. Pomagam firmom zrozumieć marketing z udziałem twórców internetowych i określić jakie cele dla ich marki mogą pomóc zrealizować. Elementem szkoleń jest rozmowa o pieniądzach. Mam wrażenie, że część marketerów słysząc ile zarabia bloger, po wyjściu ze szkolenia wcale nie chce pracować z blogerami, a… zostać blogerem.
Bo przecież taki bloger śpi do późna, wstaje, żeby odebrać od kuriera paczki i prezenty od firm, je piękne śniadanie (każdy je chociaż raz widział na instagramie blogera), a potem odbębni jeden wpis, albo jedno wideo i kasa (niemała) leci. Do tego wyjazdy, spotkania z gwiazdami, darmowe masaże, kolacje…
Oceniając czyjeś życie jedynie po jego social mediach łatwo dać się oszukać. Dzień wielu popularnych twórców zaczyna się wcześnie i kończy bardzo późno. Wypełniony jest projektami, negocjowaniem umów, realizacją zdjęć, przymiarkami, podpisywaniem kontraktów, utrzymywaniem kontaktu z fanami. A widzowie potrafią być zajmujący. Np. oczekują odpowiedzi na pytanie gdzie bloger kupił ręcznik papierowy w jednorożce, który podczas instastories stał na piątym planie.
To że blogerzy chcą się uczyć było widać, podczas dwóch dni BCP. Mimo, że w niektórych salach było gorąco, a na zewnątrz kusiły liczne atrakcje (trampoliny, konkursy z nagrodami, kawa, wygodne leżaki, zimne napoje) sale wykładowe pękały w szwach.
Nie ma czegoś takiego jak blogosfera
Choć lubimy czasem używać pojęć blogosfera (sama go nadużywam!) mam wrażenie, że ona nie istnieje. Tak jak nie istnieje stomatologosfera czy księgowosfera. W sieci jest kilka milionów blogów, kanałów IT, profili na Instagramie. Nie da się tych wszystkich twórców wrzucić do jednego worka.
Na BCP brałam udział w panelu o etyce. Razem z Marysią Górecką (Mamy Gadżety), Olą i Piotrem Stanisławskimi (Crazy Nauka), Iloną Kostecką (Mum and The City) i Konradem Kruczkowskim (Halo Ziemia) rozmawialiśmy o niepokojących zjawiskach które mają miejsce w sieci m.in. o clickbaitach, o publikowaniu eksperckich treści przez nie-ekspertów czy o patostreamerach (czyli twórcach, którzy w swoich materiałach publikują brutalne, hejterskie a nawet ocierające się o pornografię treści). Zastanawialiśmy się czy można te zjawiska wyregulować czymś na kształt kodeksu etyki blogerów. Jak miałby on działać i kto miałby stać na jego straży.
Myślę, że kodeks dla “blogosfery” nie ma szans się udać. A na blogerskie występki grubego kalibru mogą zadziałać tylko dwie rzeczy. Edukacja i prawo karne.
Jeśli firmy oduczą się patrzeć tylko na zasięgi, zmaleje pokusa, by te zasięgi za wszelką cenę zdobyć. A jeśli bloger będzie nawoływał do przemocy czy nakłaniał nieletnich do seksu – to zamiast blogerskiej braci z kodeksem etycznym w dłoni, powinna się u niego pojawić policja.
To, co jako blogerzy możecie możemy (zawsze zapominam, że przecież ja też piszę bloga) zrobić, to nie przymykać oczu na zło.
Blogerzy są rodziną
Trochę sobie zaprzeczę, bo przecież pisałam wyżej, że nie ma czegoś takiego jak blogosfera, ale pokażcie mi drugą taką grupę, gdzie jednostki ochoczo dzielą się wiedzą, śniadaniem, czy miejscem w łóżku. Znajomości z eventów i grup blogerskich przenoszą się do reala. Sama dzieliłam pokój w Poznaniu z Lady Pasztet, z którą to już mój trzeci, wspólny blogerski wyjazd. Spotkałam świetne dziewczyny – Adę z Rzeczovnika, o której dużo wcześniej słyszałam i Sylvanę ze Zwykłego Zeszytu, którą ostatnio poznałam we Wrocławiu. Spotkałyśmy Proseksualną, która przy ogromnym boomie na blogi parentingowe na pytanie jaki blog prowadzi odpowiada mrugając: “preparentingowy”. Sylwię z bloga Teacherka, której zawdzięczam myśl w mojej głowie, że może mogłabym robić live dla blogerów, by dzielić się wiedzą.
Uściskałam się z Marcinem Perfuńskim, którego uwielbiam za pełne mądrości wychowywanie córek (a może nawet nie wychowywanie córek tylko wychowywanie się wzajemne z córkami, pełne miłości, wsparcia i zrozumienia), z Państwem Góreckimi, którzy bawili na evencie z 2/3 swoich dzieci (parenting na żywo, jak mieć potomstwo w wieku szkolno-przedszkolnym i własne życie jednocześnie) i mnóstwem innych twórców, których lubię i podziwiam. Nie mam wątpliwości, że dostałam najcudowniejsze na świecie kolczyki od Olki Radomskiej, która teraz jest prawdziwą gwiazdą i przecież wcale nie musiałaby o mnie pamiętać, bo teraz każdy chce sobie zrobić z nią zdjęcie i żeby mu dała autograf na gołej piersi. Poszłam postać w kolejce po najlepsze w Poznaniu lody z Witem, z bloga Niecodzienny i wymieniłam gorące wrocławskie newsy z Marcinem z Wroclovers, z którym nie mamy czasu spotkać się we własnym mieście (choć jakie ono nasze własne, skoro On pochodzi z Wałbrzycha, a ja z Bolesławca).
Przy okazji zła wiadomość dla wszystkich, którzy myślą, że można zrobić “kuku” blogerowi i nie ponieść konsekwencji. Blogerzy, tak jak agencje, gadają ze sobą. Jak grasz nieczysto, Twoja sława szybko się rozniesie.
Blogerzy nie mieszkają w pałacach
Choć czasami z ich social mediów można odnieść takie wrażenie, to bardzo nieliczna część blogerów ma do dyspozycji 35 pokoi, dwie garderoby i 4 garaże. Warto o tym pamiętać gdy jesteś marketerem i wpadniesz na AB-SO-LU-TNIE GE-NIA-LNY PO-MYSŁ by wysłać blogerowi w ramach darów losu canoe i dwa wiosła. Albo dwumetrowy basen ogrodowy. Albo atrapę Multipli naturalnych rozmiarów.
Generalnie rozmowa o darach losu prowadzona na backstage zainspirowała mnie do osobnego wpisu, który będziecie mogli przeczytać na blogu za jakiś czas.
Blogerzy nie zginą
To znaczy wszyscy kiedyś umrzemy, a jak nie będziemy szanować planety, to nawet szybciej niż nam się wydaje, ale przesadą są wieszczone co jakiś czas prawdy: blogosfera się kończy! No bo jak już pisałam parę punktów wyżej – nie ma czegoś takiego jak blogosfera, więc jak coś czego nie ma może przestać być?
Kiedy pojawiła się telewizja wieszczono koniec prasy. Kiedy pojawił się Netflix wieszczono koniec Klanu. Tak samo gdy pojawił się snapchat, instastories czy live niektórzy zaczęli przewidywać koniec blogów. Tymczasem blogi i vlogi mają się nieźle. Dla wielu twórców stały się trampoliną do zupełnie innych działań. Własne książki, a nawet wydawnictwa, prowadzenie programów w tv, kolekcje ubrań, produkty związane z samorozwojem – pokażcie mi dziś coś czego jeszcze nie robią influencerzy.
Chciałabym byśmy jako marketerzy nauczyli się mądrze współpracować z blogerami. Byśmy nie wspierali budżetami marketingowymi twórców, którzy tworzą szkodliwe społecznie treści. Więcej pisałam o tym tutaj – zerknijcie bo nie chcę się powtarzać jak zacięta płyta (a umiem, jestem matką nastolatka, w powtarzaniu wszystkiego po sto razy mam czarny pas).
Wierzę w blogerów. Cieszę się, że mogę z nimi pracować. I że mogę dzielić się z nimi wiedzą, dzięki czemu, mam nadzieję, będą się stawać jeszcze lepsi.
Aaa i przy okazji na BCP spełniło się jedno z moich marzeń. Piękna notatka graficzna autorstwa Danuty Kitowskiej z bloga Nauczona. Dziękuję!
Zdjęcie główne: Bartek Pussak
Zdjęcia pozostałe: nieoceniona i wspierająca Katarzyna Barczyk – Lady Pasztet