Myśl ładnie!
Jak myślisz, gdy nie myślisz? Jakiego języka używają Twoje myśli? Co, kogo i jak często sądzą? Czym się karmią z czego czerpią? I jak myślisz, co Ci robią?
To był normalny dzień. Weekend prawie. Szłam szybko, zresztą nic dziwnego, bo we Wrocławiu, większość ludzi ciągle pędzi, więc pędziłam i ja. Gdzieś na Nowym Dworze, który od dawna nie jest już taki nowy, jak należy chodnikiem, który jest tak szeroki, że czasem mieszkańcom zastępuje ulicę, gdy chcą dojechać bliżej domu.
Rozmyślałam sobie o życiu, o tym, czy złapię dziś w lumpeksie fajną sukienkę, których w sumie mam pół szafy, co jest kompletnie nierozsądne, bo przecież sukienek nie noszę, o pracy, o tortilli z kurczakiem, a może lepiej i zdrowiej jednak z fasolą, o lecie, o tym, że trzeba oddać ekspres do serwisu, o tym, że muszę odszukać kartę z biblioteki, albo od razu iść i wbić kartę biblioteczną na URBANcard gdy nagle bang! Zaczął jechać na mnie samochód. Toczył się powoli, tak, że wciąż miałam szansę go ominąć i założę się o awokado, że moje nogi odruchowo i mimowolnie zaczęły iść bardziej w lewo by uniknąć zderzenia.
Szepty w głowie
I nagle trzask. Ogłuszający trzask w mojej głowie. Pęknięcie na całej długości. Wstrząs. Uderzenie. Coś, co każe mi stanąć. Myśl. Myśl w mojej głowie, którą usłyszałam głośno i wyraźnie. Cicha, niespecjalnie natarczywa, myślana mimochodem, jakby bez mojego udziału. Myśl – obraz, w którym kobieta zahacza mnie zderzakiem, a ja ląduję na ziemi. Widok, w którym ja poobijana i wściekła do czerwoności dzwonię do M. i krzyczę w słuchawkę, jak to jakaś kretynka mnie potrąciła. IDIOTKA zupełna. Jak tak można jeździć! Kto tym ludziom daje prawo jazdy!!! Rowerem powinni jeździć, choć też lepiej nie…
Poczułam jak z nerwów skraca mi się oddech, szybciej bije serce, pulsują skronie.
Przeżywałam sytuację, która się nie wydarzyła. Ale nie to mnie zaskoczyło, że w głowie widzę to, co się jeszcze nie zadziało i wcale zadziać się nie musi. Przeraziło mnie to, jak to przeżywam. Jakie emocje we mnie budzi. Jakie słowa przychodzą mi go głowy… Jak myślę, gdy nie myślę. Co dzieje się w mojej głowie gdy sunę po mieście na autopilocie.
Usiadłam. I choć bardzo nie chciałam, bo uważam, że nie ma co wyobrażać sobie sytuacji, których nie chcemy, wymyśliłam sobie wszystko jeszcze raz od nowa. Kontrolując każdą myśl. Empatycznie. Bez złości. Wykreślając słowo kretynka i zastępując je słowem nieostrożny kierowca. I choć wiem, że dla osoby za kierownicą, zupełnie nieświadomej wojny, która odbyła się w mojej głowie, to zupełnie bez znaczenia – ja poczułam się lepiej. Odzyskałam wpływ. I upolowałam sukienkę w kwiaty. Kolejną.
Twoje modele mentalne
Tak to już jest z naszym mózgiem. Czy tego chcemy czy nie tworzy, przechowuje i podsuwa nam schematy zachowań w różnych sytuacjach.
W wielu zawodach opracowuje się i celowo trenuje modele mentalne na okoliczność sytuacji, które mogą się wydarzyć. Handlowcy powtarzają schemat rozmowy z trudnym klientem, lekarze krok po kroku przeprowadzanie skomplikowanych zabiegów, a piloci sekunda po sekundzie planują w myślach działania podczas awaryjnego lądowania samolotu (O modelach mentalnych pilotów, które decydują o tym czy cało wyprowadzą samolot z katastrof lotniczych możecie przeczytać bardzo ciekawy rozdział w książce Ch. Duhhinga “Mądrzej, szybciej, lepiej”).
Planujemy, by mieć gotowy plan gdy zdarzy się konkretna sytuacja. Wyobrażamy sobie co zrobimy, gdy ktoś, do kogo mocniej bije serce, weźmie nas za rękę, co powiemy szefowi gdy zaproponuje nam podwyżkę, jakie życzenia złożymy teściowej na imieniny.
Mózg jednak tworzy sobie o wiele więcej schematów zachowań. Jest jak wielki kocioł do gotowania powideł. Bulgocze w nim, kotłuje się i miesza to, co do niego wrzucimy. Świadomie i nieświadomie.
A nieświadomie wrzucamy do niego wiele rzeczy, które nie miały by szans przejść przez naszą świadomą selekcję. Hasła zasłyszane, memy obejrzane, artykuły udostępnione, rozmowy podsłuchane.
Żyjemy w czasach ogromnego szumu informacyjnego. Z coraz większym przyzwoleniem na język nienawiści. Kurczą się piewcy ładnego języka, upraszcza się język książek, filmów, reklamy. Kiedyś sąsiadka, dziś baba z naprzeciwka. Dawniej praca, dziś robota. Kiedyś nieostrożny kierowca, dziś idiota za kierownicą.
Nasze słowa wypowiedziane jeszcze się trochę opierają. Jeszcze mówimy i piszemy poprawnie i nie mam tu na myśli ortografii. Jeszcze gdzieś w głowie kołacze, że nie wypada napisać koledze, “ty ch..u”, ale kto nam zabroni tak pomyśleć? Musimy bronić sobie sami. Sobie i siebie. Jeszcze mamy wybór. Zamiast “ta ruda z Biedronki” pomyśleć “kasjerka”, zamiast “ten gówniak sąsiadów” – “Jasiek”, zamiast “ta nieroby” – “panowie z administracji” i tak dalej, i tak dalej…
Słowa mają moc
Każdy zna to powiedzenie, przypisywane różnym autorom: “Uważaj na swoje myśli stają się Twoimi słowami, uważaj na swoje słowa stają się Twoimi czynami, uważaj na swoje czyny, stają Twoimi nawykami, uważaj na swoje nawyki stają się Twoim przeznaczeniem”. Być może jeszcze pilnujesz się, by publicznie nie używać słowa “ciapaty”, ale już pomyślenie “wieśniak” o sąsiedzie, który głośno słucha muzyki przychodzi ci jakoś na autopilocie. Być może jeszcze uśmiechasz się mile do mijanej na ulicy starszej pani, ale w głowie myślisz, że chętnie byś jej rozszczekanego ratlerka rozumu nauczył.
Zatrzymuj się. Łap swoje myśli za uszy, a czasem gdy trzeba, za włosy nieuczesane. Powtarzaj sobie w głowie ładne słowa. Szukaj synonimów nacechowanych pozytywnie. Uciekaj od dyskusji, w których obraża się ludzi. Szczególnie tych, które obrzucają pyłem, nie błotem. Tych, gdzie powolutku wypiera się dobre słowo zastępując je tym nacechowanym negatywnie. Gdzie od słowa do słowa język zamienia się w bagienny muł, który oblepia nasze szare komórki i zmienia nasze modele mentalne. Myśl świadomie. Uważnie. Waż każde pomyślane słowo. A gdy Ci się myśli źle – pomyśl dwa razy. A nawet trzy.
Myśl starannie, gdy trzeba wielką literą, czasem na galowo. Nie bój się myśleć przysłowiami i cytatami z klasyków. Czasem nawet na wyrost. Myśl radośnie i sprawiedliwie. Bez wyższości i rozdęcia. Bez pogardy. Bez nienawiści. Szczególnie tej małej, głupiej, codziennej.
Myśl ładnie. Choć nikt nie usłyszy. I nikt nie pochwali. Nikt nie powie, że dobra robota.
Dla świata.
I dla tego małego jasnego światełka w sobie.